
To już trzeci z rzędu raz, kiedy zima przychodzi na początku stycznia. Może to i dobrze, bo przynajmniej kilka dni można powędkować w trociowych rzekach wolnych od kry. Ale do rzeczy. W pierwszy weekend stycznia temperatury nad ranem spadały poniżej minus 20 stopni, co gwarantowało bezpieczną i, co najważniejsze, jednolitą pokrywę lodową. Trzeba zatem poszukać okonków w drugim tygodniu miesiąca. Na pierwszy ogień tradycyjnie wybieram duże żwirownie w okolicach Warszawy.
Pierwsza wyprawa to wyjazd na duże wyrobisko na stałe połączone z rzeką. Okazało się, że warunki są bardzo trudne. Na rzece utworzył się zator, który podniósł poziom wody o metr co spowodowało, że na żwirowni z wodą normalnie stojącą powstał uciąg. Ryby były bardzo rozproszone i żerowały chimerycznie. Na malutkie wolframowe czorciki udaje mi się złowić około dwudziestu okonków, z czego dwa przekraczające 30 cm.
Kolejny wypad odbył się na ten sam zbiornik. Woda rzece opadła i warunki się ustabilizowały. Ryby były o wiele bardziej aktywne niż poprzednio. Łowię około 50 ryb, ale znów tylko dwa okonie przekraczają 30 cm. Wszystkie złowiłem na wolframowa czorciki.
Trzeci wyjazd. Zmieniam łowisko i jadę na przepiękną położona wśród sosnowych lasów dużą i głęboką żwirownie. Lubię tam wędkować, klimacik jak na Mazurach. Dodatkowo atrakcją tego zbiornika są duże okonie. Często trafiają się sztuki 40+. Ryby od rana są aktywne. Na ekranie echosondy widać piękne wyjścia okoni do mormyszki. Kilka to z nich to ryby duże. Ale dziwna sprawa, przez półtorej godziny, mimo że ryby były pod przeręblem, nie udało mi się żadnej z nich skusić. Około południa spotykam znajomego. Opowiada że przed dwoma dniami złowił dwa piękne garby 41 i 44 cm. Jednak do końca dnia mam zero ryb.
Czwarta wyprawa i trzecia żwirownia. Jest trochę mniejsza od poprzedniej ale również głęboka i o bardzo zróżnicowanym dnie. Na miejscu okazuje się, że ryby są aktywne i dobrze reagują na mormyszkę z ochotką. Utrapieniem są jazgarze, które ciągle napadają na przynętę. Ale między nimi pięknie biorą okonie. Średnia wielkość jest fajna, 27 – 30 cm. Trzy przekraczają 30 cm z czego jeden ma 37. Dodatkowo trafiają się miłe przyłowy. Szczupak 55cm, trochę mniejszy sandaczyk i kilowy leszcz. Nie licząc jazgarzy, łowię około 30 ryb.